Singielka i jej dom

Ostatnio odnoszę wrażenie, że w Polsce mamy coraz więcej samotnych kobiet. Mówi się, że singielką można być z wyboru, ale ja w to jakoś nie wierzę. Myślę, że czasami trzeba sobie pewne sprawy poukładać, tak jak układa się i sprząta w domu. Coś wyrzucić, coś zmienić, przemeblować, przewietrzyć. Jak już sobie wszystko poukładamy w naszej duchowej pustelni to przychodzi taki czas, że mamy ochotę kogoś do tego naszego jestestwa zaprosić – oby ten czas nadszedł jak najszybciej! Mowa tu oczywiście o znużonym gościu, o którym śpiewała Hanna Banaszak. Nie dajmy się jednak zwariować, nie musi on być od razu znużony i pędzić na rumaku w ciężkiej zbroi. Może to być za to gość pełen wigoru i bystrego zacięcia. Wyobraźmy sobie sytuację, w której spotykamy się z kimś takim i zapraszamy go do swoich „czterech ścian” na herbatkę. Jako, że nasz dom wiele o nas mówi, zapewne powie równie wiele o nas naszemu gościowi. Aby w takich sytuacjach nie dać plamy, Westwing Home & Living i jeden z portali randkowych przeprowadziły badania dotyczące tego zagadnienia. Partnerzy przygotowali 21 pytań na które odpowiedziało 1400 respondentów. Ankieta odnosi się do zależności wnętrz naszych domów a życiu uczuciowym singli. Jej wyniki wskazują na szanse zaimponowania płci przeciwnej i prawdopodobieństwo udanej randki w ich domowym zaciszu. Więcej o tym, co odstrasza a co przyciąga potencjalnych partnerów przeczytacie tutaj